„Dziwny
przypadek psa nocną porą” Marka Haddona to opowieść kryminalna opowiadająca o
losach chłopca z zespołem Aspergera -
odmianą autyzmu. Christopher – detektyw i narrator w jednej osobie - zna się
doskonale na matematyce, potrafi wymienić liczby pierwsze „aż do 7507”, pamięta
nazwy wszystkich krajów na świecie wraz z ich stolicami, za to niewiele ma do
powiedzenia o życiu i bardzo słabo zna się na ludziach. Jako jedyny uczeń
szkoły specjalnej ma niebawem przystąpić do
matury z matematyki i zamierza z niej dostać ocenę bardzo dobrą.
Główny bohater
nie wypuszczał się poza granicę swojego domu aż do czasu, gdy zamordowano psa
jego sąsiadki. Wtedy wyrusza on w podróż życia, opisując po drodze swoje losy, tworząc
przemyślenia na temat łamigłówek i zagadnień matematycznych, a także na temat
życia ze swojej perspektywy... Rozdziały
książki numeruje kolejnymi liczbami
pierwszymi (aż do 233).
Ale książka nie
jest zwykłym kryminałem – jest nieszablonową opowieścią o chłopcu , który
potrafi w sposób absolutnie nieprzeciętny opowiedzieć o świecie, w którym żyje, przedstawiając go w sposób racjonalny i logiczny. Jako narrator
dedukuje niczym Sherlock Holmes (ulubiony autor Christophera), próbując w ten sposób
rozwikłać łamigłówki, które pomagają mu przetrwać w jego trudnej sytuacji.
Jest to
niewątpliwie książka trzymająca czytelnika cały czas w napięciu. Warto ją
przeczytać, gdyż
rozwija nie tylko
matematycznie, ale skłania także do refleksji na temat osoby o „pięknym
umyśle”, osoby, która potrafi podnosić w pamięci liczby do wielkich potęg, ale
w życiu nie potrafi sobie poradzić, bojąc się obcować z ludźmi i nie rozumiejąc
ich życia.
W. Olejnik
|
fragmenty -1 |
|
fragmenty - 2 |
"Pewnego dnia Julie usiadła w ławce obok mnie, położyła na ławce tubkę Smarties i spytała:
- Co jest w tej tubce, Christopher, jak myślisz? - Smarties - odparłem.
Zdjęła
przykrywkę z tubki Smarties, obróciła ją dnem do góry i ze środka
wypadła czerwona kredka. Roześmiała się. - Wcale nie Smarties, tylko
kredka.
Julie schowała kredkę do tubki i nałożyła przykrywkę.
- Gdyby w tej
chwili weszła tu twoja mamusia i gdybyśmy spytali ją, co jest w tej
tubce Smarties, to jak myślisz, co by odpowiedziała? - spytała, bo
kiedyś nazywałem mamę nie mamą, tylko mamusią.
- Kredka - odparłem.
A to dlatego,
że kiedy byłem mały, nie pojmowałem, że inni ludzie mają rozum. Julie
powiedziała mamie i tacie, że zawsze będę miał z tym duże trudności. Ale
teraz już ich nie mam. Ponieważ uznałem to za rodzaj zagadki. A kiedy
coś jest zagadką, to zawsze znajdzie się rozwiązanie.
Przypomina to
komputery. Ludzie myślą, że komputery różnią się od nich, bo nie mają
umysłów, chociaż w teście Turinga komputery mogą rozmawiać z ludźmi o
pogodzie, o winie i o Włoszech, a nawet opowiadać dowcipy.
Ale umysł to tylko skomplikowana maszyna.
Kiedy patrzymy
na rzeczy, wydaje nam się, że wyglądamy przez nasze oczy jak przez
okienka, a w naszej głowie siedzi jakaś osoba, ale to nieprawda. Bo
patrzymy na ekran w naszych głowach, podobny do ekranu komputera.
Można to
powiedzieć na podstawie doświadczenia, które widziałem w telewizyjnej
serii pod tytułem Jak pracuje umysł. W doświadczeniu tym człowiek wsuwa
głowę w specjalny uchwyt i patrzy na stronę zapisaną na ekranie. Strona
wygląda normalnie i nic się nie zmienia. Lecz po chwili, kiedy uczestnik
doświadczenia przesuwa po niej okiem, odkrywa coś bardzo dziwnego, bo
gdy próbuje przeczytać fragment, który czytał poprzednio, okazuje się,
że tekst się zmienił.
A dzieje się
tak, ponieważ w momencie kiedy przeskakuje okiem z jednego punktu do
drugiego, nie widzi nic, jest ślepy. Ruchy oka nazywa się skokami. Gdyby
człowiek widział wszystko, kiedy przesuwa okiem z jednego miejsca w
drugie, kręciłoby mu się w głowie. W eksperymencie czujnik, który
pokazuje, kiedy oko przeskakuje z punktu w punkt, zmienia w tym momencie
niektóre słowa na stronie tam, gdzie człowiek nie patrzy.
Ale człowiek
tego nie widzi, bo podczas skoków oka jest ślepy, gdyż jego mózg
zapełnia ekran w głowie, tak by miał wrażenie, że wygląda przez dwa małe
okienka w głowie. I nie zauważa zmiany
słów w innym miejscu strony, ponieważ mózg pokazuje mu wtedy obraz rzeczy; na które w tym momencie nie patrzy.
Ludzie różnią
się od zwierząt, ponieważ na ekranach w swoich głowach mogą mieć obrazy
rzeczy, na które w tej chwili nie patrzą. Mogą mieć obrazy kogoś w innym
pokoju. Mogą też mieć obraz tego, co się stanie jutro. Albo obrazy
siebie samych jako astronautów. Albo obrazy ogromnych liczb. A także
całych łańcuchów myślowych, kiedy próbują rozwiązać jakiś problem.
Dlatego
właśnie pies może pójść do weterynarza, przejść poważną operację, po
której z nogi sterczą mu gwoździe, ale kiedy zobaczy kota, zapomina o
sterczących gwoździach i go goni. Lecz jeżeli operację przejdzie
człowiek, miesiącami nosi w głowie obraz rany, wszystkich szwów na
nodze, złamanej kości, gwoździ i nawet jeśli zobaczy autobus, który musi
złapać, to nie pobiegnie, bo ma w głowie obraz trzeszczących kości,
pękających szwów i nowego bólu.
Właśnie
dlatego ludzie sądzą, że komputery nie mają rozumu i że ludzkie mózgi są
wyjątkowe i inne od komputerów. Człowiek widzi bowiem w swojej głowie
ekran i myśli, że siedzi w niej ktoś, kto na ten ekran patrzy, tak jak
siedzący w kapitańskim fotelu i patrzący na wielki ekran kapitan
Jean-Luc Picard z serialu Star Trek - Nowe Pokolenie. I myśli, że ten
ktoś jest specjalnym ludzkim umysłem, zwanym homunkulusem, czyli
człowieczkiem. I że komputery nie mają homunkulusów.
Ale ten
homunkulus jest jeszcze jednym obrazem na ekranie w jego głowie. A kiedy
ów homunkulus jest na ekranie (bo człowiek myśli właśnie o
homunkulusie), ekran ten obserwuje inna część jego mózgu. Kiedy zaś dany
człowiek myśli o tej części swego mózgu (fragmencie, który obserwuje
homunkulusa na ekranie), to przedstawia sobie ten fragment na ekranie,
podczas gdy kolejny fragment mózgu obserwuje ekran. Ale mózg tego nie
dostrzega, ponieważ jest jak oko przeskakujące z miejsca w miejsce, więc
ludzie są wewnątrz swoich głów ślepi, kiedy przerzucają się myślami z
jednego przedmiotu na drugi.
Właśnie
dlatego ludzkie mózgi są jak komputery. Nie z powodu swojej
wyjątkowości, lecz dlatego, że wciąż muszą się wyłączać na ułamki
sekund, wraz ze zmianami na ekranie. A ponieważ jest coś, czego nie
widzą, uważają to za wyjątkowe. Bo ludzie zawsze uważają za wyjątkowe
to, czego nie widzą, jak na przykład ciemną stronę księżyca, drugą
stronę czarnej dziury lub ciemność, kiedy budzą się w nocy i czują
strach.
Ludzie myślą
również, że są inni niż komputery, ponieważ mają uczucia, a komputery
uczuć nie mają. Ale uczucia to nic więcej jak obrazy na ekranie w
głowie, przedstawiające to, co wydarzy się jutro czy za rok, lub to, co
mogłoby się zdarzyć zamiast tego, co się zdarzyło. Jeżeli ten obraz jest
wesoły, ludzie się śmieją, a jeżeli smutny, płaczą."
[Zamieszczone fragmenty pochodzą z ksiązki "Dziwny przypadek psa nocną porą", wyd. Świat Książki]